Tym razem opowiem wam historię pewnego bardzo ważnego muralu.
Namalowano na nim dwie osoby, które odegrały kluczową rolę w walce z mafią. Byli to sędziowie Paolo Borsellino i Giovanni Falcone – dwaj przyjaciele jeszcze z czasów dzieciństwa, którzy w dorosłym życiu wspólnie podjęli się próby zniszczenia sycylijskiej Cosa Nostry.
Początki mafii sycylijskiej wywodzą się jeszcze z czasów, w których na wyspie panowali Hiszpanie. Wtedy to powstały grupy sprzeciwiające się władzy okupanta i chroniące mieszkańców. Po dołączeniu Sycylii do Włoch te grupy przetrwały i tak właśnie powstała mafia.
Mafia stworzyła prężnie działający system, na którego czele stał capo dei capi (szef szefów). W latach 80. funkcję tę pełnił Toto Riina, zwany również Bestią (La Belva).
Klany współpracowały ze sobą, a każdy z nich miał wydzieloną strefę wpływów w lukratywnym interesie handlu heroiną. Całość była zarządzana przez CUPOLA – Komisję mafii sycylijskiej, do której napływały środki. Rozkwit handlu narkotykami na Sycylii nie był przypadkiem – to właśnie port w Palermo stanowił główny kanał przerzutowy heroiny do Stanów Zjednoczonych (tzw. Palermo Connection).
Na początku lat 80. podział na strefy wpływów okazał się jednak niesatysfakcjonujący dla niektórych klanów, głównie Corleone, którym, zza więziennych krat, zarządzał Luciano Liggio. Rozpoczęła się wojna o kontrolę nad całym interesem. Wszystkie chwyty były dozwolone. Przestał się liczyć mafijny kodeks, mówiący o tym, że klany zabijają się tylko między sobą. Palermo spływało krwią zarówno ich członków, jak też ich rodzin.
Luciano Liggio posunął się jeszcze dalej i wypowiedział wojnę całemu państwu włoskiemu. Z rąk mafiosów ginęli sędziowie, dziennikarze, czy politycy. Spotkało się to ze sprzeciwem władz i społeczeństwa. Państwo włoskie rozpoczęło walkę z sycylijską mafią na szeroką skalę.
Na czele sztabu antymafijnego stanął Giovanni Falcone. Z Borsellino tworzyli idealnie dobrany duet i po długich poszukiwaniach, przewertowaniu milionów akt, czy wyciągów z kont bankowych podejrzanych dokopali się do brudnych pieniędzy.
W tym czasie jeden z mafiosów, Tommaso Buscetta, został aresztowany w Brazylii i przewieziony do Włoch, gdzie, za namową Falcone, zaczął sypać. Złamał tym samym zasadę omertà – wierności mafii. Dzięki niemu Falcone odkrył istnienie mafii trzeciego poziomu – powiązanej ze światem polityki i władzy. Buscetta stał się tzw. pentito – świadkiem koronnym, zeznającym przeciwko mafiosom. Falcone i Borsellino wraz ze sztabem 5 sędziów w 1986 roku mogli rozpocząć największy w dziejach Włoch proces wymierzony przeciwko klanom – tzw. maxiprocesso (maksiproces). Oskarżonych zostało 475 osób różnego szczebla – począwszy od tzw. piciotti (mafijnych „żołnierzy”) po głowy klanów.
Co ciekawe, na potrzeby maksiprocesu stworzono specjalnie do tego przeznaczoną salę sądową, a właściwie bunkier, który mógł pomieścić wszystkich oskarżonych i pozwolić na umieszczenie ich w klatkach. Całemu procesowi towarzyszyła atmosfera ogromnego napięcia, nigdy nie było wiadomo, co się wydarzy, a przerażeni dziennikarze często przychodzili na salę rozpraw w kamizelkach kuloodpornych. Mafiosi grozili sędziom, sobie nawzajem, sala trzęsła się od krzyków i wyzwisk.
Proces zakończył się w 1987 roku, kiedy to zasądzono w sumie 2665 lat kary więzienia. Był to jednocześnie wyrok na życie Falcone i Borsellino. Póki trwał proces, mogli czuć się w miarę bezpiecznie, ale w chwili jego zakończenia, nie mogli już uciec przed gniewem Cosa Nostry.
Na zlecenie Toto Riiny, Brusca, od małego wychowywany w mafijnym światku, został wyznaczony do misji zamordowania Falcone. Dostrzegł on szansę na atak – sędzia co jakiś czas przyjeżdżał do Palermo w odwiedziny do matki (wtedy mieszkał z żoną w Rzymie, pod pełną ochroną).
Pierwszy pomysł, którym było podłożenie bomby w samochodzie Falcone, nie wchodził w grę. Brusca przygotował więc plan wysadzenia części autostrady. Aby go zrealizować, przeprowadził dokładne testy. Zbudował nawet kawałek drogi, na którym eksperymentował z siłą wybuchu odpowiednio dostosowaną do prędkości jazdy samochodem. Następnie znalazł idealne miejsce na realizację akcji, w którym podłożył ładunek wybuchowy.
23 maja 1992 roku Falcone przyleciał z Rzymu na lotnisko Punta Raisi i ruszył wraz ze swoją eskortą do Palermo. Brusca czekał na cynk od swoich współpracowników z dłonią zaciśniętą na detonatorze. Dobrze wiedział, w którym momencie nacisnąć przycisk, w końcu wszystko starannie obliczył. Gdy konwój z samochodem Falcone zbliżał się do fragmentu A29 przy zjeździe do Capaci, Brusca uruchomił detonator. 100-metrowy fragment drogi i samochody nim przejeżdżające spektakularnie wyleciały w powietrze. Mafia dopięła swego – Falcone zginął jeszcze tego samego dnia w szpitalu. Zamachu nie przeżyła też jego żona i ochroniarze.
19 lipca tego samego roku zorganizowano zamach bombowy wymierzony w Borsellino. Zmarł w 57 dni od głośnej śmierci swojego przyjaciela. Bombę podłożono pod jego samochodem i uruchomiono ją na Via D’Amelio, gdzie mieszkała jego matka. Zginął wraz z pięcioma innymi osobami ze swojej eskorty.
Dziś, po 29 latach od tamtych wydarzeń, mafia na Sycylii nadal działa i ma się całkiem nieźle. Nie prowadzi już działalności tak, jak kiedyś, ale nadal potrząsa światem polityki i gospodarki. Palermitańczycy niechętnie o tym mówią, ale wciąż ma realny wpływ na ich życie codzienne. Każdy, kto chce otworzyć własny biznes, czy wynająć przeznaczoną ku temu powierzchnię w mieście, najprawdopodobniej będzie musiał zapłacić tzw. pizzo – opłatę za ochronę. Podobno ok. 80% firm w Palermo uiszcza takową opłatę. Pozostałe 20% żyje w ciągłym strachu, że ich interes szybko upadnie.
Co ciekawe, powstała agencja turystyczna Addiopizzo Travel, która organizuje zwiedzanie w Palermo tylko tych miejsc, które nie opłacają narzuconego przez nieoficjalną władzę haraczu. Jej stronę znajdziecie tutaj: https://www.addiopizzotravel.it/
Wpływy mafii w czasach pandemii koronawirusa wydają się być jeszcze silniejsze – ludzie codziennie tracili dorobek swojego życia i potrzebowali pieniędzy. Nie mogli utrzymać siebie, swojej rodziny, czy biznesu. W takiej sytuacji dla wielu wybawieniem było, jest i być może nadal będzie, wizyta jednego z mafiosów, który złoży im propozycję nie odrzucenia. W momencie desperacji wiele osób nie myśli o konsekwencjach przyjęcia takiej pomocy – liczy się przetrwanie.