Dawno mnie tutaj nie było, bo zapadłam w zimowy sen i bardzo długo zastanawiałam się, od czego w ogóle opowieść o Neapolu zacząć. Tymczasem odpowiedź była na wyciągnięcie ręki i prosta niczym placek z drożdży, wody i mąki.

Po wielu włoskich podróżach, które odbyłam w ostatnich kilku latach, aż dziw, że dopiero teraz trafiło do mnie, iż kultura włoska to przede wszystkim (ale nie tylko!) jedzenie i picie. Po sycylijskiej włóczędze sądziłam, że moje kubki smakowe poczuły wystarczającą satysfakcję. I wtedy nastąpił pobyt w Neapolu, spędzony głównie na smakowaniu. A jeśli mowa o jedzeniu w Neapolu, to na pierwsze spotkanie umówiłam się z pizzą.

Krótka historia pizzy dla głodnych wiedzy

Zanim zaczniecie zajadać się widokami, wypełnię wasze głowy odrobiną wiedzy o wyżej wspomnianym przysmaku.

Początki pizzy sięgają czasów starożytnych – wtedy występowała pod postacią focacci. Focaccia to osobne włoskie danie, ale nie da się nie zauważyć uderzających podobieństw – składniki na ciasto są te same, z tą różnicą, że ciasto na focaccię wyrasta dłużej. Reszta to już składniki, które kładziemy na wierzch. Focaccia jest prosta – najczęściej posypana solą morską lub rozmarynem, a na pizzę, jak dobrze wiecie, kładziemy to, co tylko nam się zamarzy – nawet, znienawidzony przez wielu, ananas.

W XVI wieku jednak pizza była nadal zwykłym plackiem. Minęło wiele lat, aż ktoś wpadł na genialny pomysł, aby ten placek posmarować sosem pomidorowym.

Margherita – pizza na cześć królowej

Wielu z was zna zapewne legendę o pizzy Margherita, która wywodzi się właśnie z Neapolu. Legenda głosi, że została ona po raz pierwszy przygotowana przez Raffaele Esposito specjalnie na przyjazd królowej Margherity z Savoy. Piekarz wpadł na rewelacyjny pomysł, aby przygotować pizzę w barwach włoskich – z czerwonym sosem z soczystych pomidorów, białą, świeżą mozzarellą i zieloną, aromatyczną bazylią. Na cześć królowej nadano pizzy jej imię. Margherita najprawdopodobniej istniała już sto lat wcześniej, obok drugiej, najprostszej w wykonaniu pizzy – Marinara. Niemniej jednak jest to jedna z moich ulubionych anegdot, a Margherita to moja ulubiona pizza.

Włosi mówią zresztą, że najłatwiej jest rozpoznać jakość pizzy w danym miejscu poprzez spróbowanie właśnie tej najprostszej wersji – wtedy jesteśmy w stanie ocenić kunszt kucharza. W pizzeriach widzieliście w menu pizzę przygotowaną na milion pysznych sposobów, ale to właśnie Margherita jest ich królową – w końcu dla wielu z nich stanowi bazę.

Gdzie zjeść pizzę w Neapolu?

Ja spróbowałam margherity w Neapolu w kilku miejscach – pierwszym była mała pizzeria Errico Porzio w dzielnicy Vomero, gdzie pizza kosztowała 5 euro – to naprawdę dobra cena. I musicie mi uwierzyć na słowo, że była najlepszą, jaką jadłam! Wcześniej przeszukałam internet, aby sprawdzić, gdzie koniecznie powinnam jej skosztować, ale najlepiej jest się zdać na własny węch i intuicję. Poniżej zamieszczam zdjęcie – zwróćcie uwagę, że pizza neapolitańska różni się od tej standardowej – neapolitańska ma wyższe, mięciutkie brzegi.

Margherita w Errico Porzio – Vomero, Neapol

Ostatecznie skusiłam się również na pizzę w Gino Sorbillo – szukając w internecie odpowiedzi na pytanie, gdzie w Neapolu zjeść najlepszą pizzę, jedną z pierwszych, czy może nawet pierwszą z odpowiedzi, będzie właśnie Gino Sorbillo. Pizza dobra, droższa niż w Vomero (jesteśmy w centrum Neapolu, więc ok), ale nie powaliła mnie tak, jak poprzednia. Mogę jednak z czystym sumieniem ją polecić.

Pizza w Gino Sorbillo – Neapol

To, co z morza najlepsze

Od pizzy przechodzimy do owoców morza, a w Neapolu jest ich oczywiście pod dostatkiem. Polecam pod każdą postacią, nawet bardziej niż pizzę, szczególnie, że w upalne lato wydają mi się lepszym rozwiązaniem, niż napychanie się plackiem. Ale oczywiście wszystko według uznania.

Jednym z moich ulubionych dań stała się impepata di cozze – czyli gotowane małże z pietruszką, sokiem z cytryny i pieprzem. Proste i szybkie w przygotowaniu, wspaniałe danie. Zresztą małże są fenomenalne też z makaronem, podduszone lekko w winie.

Impepata di cozze – Pizzeria il Miracolo, Neapol

Jeszcze dorzucę zacnego łososia do całej ten bandy.

Łosoś – Pizzeria il Miracolo, Neapol

Królestwo słodyczy

Babà

Moją uwagę w neapolitańskiej kuchni przykuły najbardziej słodycze. Nie oszczędzałam się, czerpałam garściami. To właśnie tutaj, moim skromnym zdaniem, znajdziecie najlepsze słodycze w całych Włoszech. A w menu babà, czyli coś w rodzaju babki mocno nasączonej rumem. Co ciekawe (acz niepotwierdzone), ciastko babà Neapolitańczycy zawdzięczają Polakowi Stanisławowi Leszczyńskiemu, a jego nazwa została zaczerpnięta od polskiego słowa baba – wypiek jest tak miękki, że mogą go jeść również starsze panie bez zębów.

Sfogliatella

Kolejny specjał to sfogliatella – występuje w dwóch postaciach – riccia i frolla. Ta pierwsza jest wykonana z ciasta sfoglia (ciasto francuskie), ma kształt muszli z Santarosy i jest bardzo chrupiąca. Drugą zaś piecze się z ciasta frolla (kruche ciasto). Najczęściej nadzieniem jest ricotta (biały ser), ale znajdziecie również wersje z kremem z pistacji, czy nutellą. Ogólnie ricotta króluje w tutejszych słodyczach, co dla mnie jest nadzieniem dość ciężkim, ale na pewno smacznym.

Sfogliatella riccia
Sfogliatella frolla

Sfoglia-babà – moje odkrycie

Moim największym odkryciem w świecie neapolitańskich słodyczy była sfoglia-babà (w Caffetteria Sfogliatelle e Babà). Poniżej załączam zdjęcia przed i po zjedzeniu tego majestatycznego deseru. Jest to sfogliatella riccia z ukrytą w środku babà i nadzieniem kremowym. O Jeżu kolczasty, zabierz mnie do Neapolu, wynajmę kilka metrów kwadratowych nad tym lokalem i będę się w nim stołować od rana do wieczora.

Sfoglia-babà w Caffetteria Sfogliatelle e Babà przed
…i w trakcie

Co jeszcze na słodko?

Jadłam też inne specjały – warto spróbować choćby pastiera – jest to typowy deser wielkanocny. Coś w rodzaju sfogliattelli frolla, ale z dodatkiem kandyzowanych owoców. Ponadto możecie wybierać spośród: roccocò (typowy deser bożonarodzeniowy), zeppole di San Giuseppe (dość tłuste, bo frytowane), cannoli di graffa (rurki z kremem), czy torta caprese (ciasto, którego bazą jest czekolada i migdały, bez mąki).

Będąc w Neapolu po prostu wybierzcie się do cukierni i odkrywajcie wasze ulubione smaki!

Quartieri spagnoli – najtańszy spritz!

Mam też ostatnią polecajkę – alkoholową. Moim ulubionym letnim drinkiem, towarzyszącym mi podczas całej podróży, stał się Aperol Spritz i jeśli chcecie wypić go naprawdę tanio, podążajcie do dzielnicy hiszpańskiej – wypijecie go za 1 euro (ciepły i średnio smaczny, ale 1 euro to taniej niż woda w restauracji!).

Galerię zdjęć z neapolitańskim jedzonkiem znajdziecie tutaj: https://www.sobieradziwpodrozy.pl/portfolio/neapol-jedzenie/

Przeczytaj również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *